top of page

Poniedziałek, 22 czerwca: Jadę w góry, góry, góry!

1. „Head, shoulders, knees and toes” – zabawa ruchowa z piosenką. Utrwalenie nazw części ciała w języku angielskim.

2. „Jadę w góry, góry, góry!” – rozmowa na temat górskich krajobrazów na podsta­wie doświadczeń dzieci oraz opowiadania „Letnie opowieści – echo w Tatrach”.

 

Byliście kiedyś w Zakopanem, tam gdzie są najwyższe nasze góry? Właśnie tam jedziemy całą rodzinką! Dojeżdżamy już na Jaszczurówkę do przyjaciół rodziców – Bogusi i Janusza. (Zawsze się zastanawiałam, czy kiedyś mieszkały tam jaszczurki?)

Jest wieczór i się ściemnia. Gospodarze otwierają bramę, a ich syn – Kamil, już biegnie, by nas przywitać.

– Witojcie, witojcie – wita nas Janusz po góralsku.

Bogusia i mama jak zwykle ściskają się ze łzami w oczach.

Rozlokowujemy się i jemy kolację w ich przytulnej kuchni. Po posiłku my z Kamilem idziemy do jego pokoju i gramy w gry planszowe, a rodzice długo rozmawiają.

Rano szeroko otwieramy okno i podziwiamy widok gór. Przed nami Nosal i Giewont z krzy­żem na szczycie. Mimo że jest lato, na wierzchołku Giewontu widać śnieg. My z mamą nie wytrzymujemy i już śpiewamy. Pomóżcie nam:

Biegnie do Nosala, słońce ją przypala.

Siadła na Giewoncie, tam też piecze słońce.

– Jak widać, nie całkiem udało się przegnać zimę! – mówi Karinka.

Janusz proponuje wycieczkę. Zatrzymujemy się w miejscu, skąd możemy oglądać, jak na dło­ni, całe Zakopane. Stąd wydaje się takie malutkie.

Jedziemy dalej. Następny nasz przystanek to duży parking.

– Co będziemy teraz robić?

– Idziemy do Morskiego Oka – wyjaśnia ciocia Bogusia. – Czeka nas długi spacer.

Droga chwilami jest trudna i z radością widzimy, że zbliżamy się do celu. Widok jest wspania­ły. Staję na dużym kamieniu, z ciupagą w ręku, w góralskim kapeluszu z piórkiem i muszelkami. Rozpoczyna się sesja zdjęciowa! Wszyscy pstrykają mi zdjęcia. Czuję się jak gwiazda filmowa.

– Chciałabym jeszcze przejść się wokół jeziorka! – mówi mama i patrzy w stronę ścieżki wyłożonej kamieniami.

– Mamo, nie mamy siły, chodźmy na naleśniki do baru – prosi Mateusz.

– Ja przejdę się z mamą! Zamówcie dla mnie z serem i czekoladą! – staję koło mamy.

– Tylko uważajcie, bo często niedźwiedzie schodzą z gór! – przestrzega wujek.

Nikogo nie ma na ścieżce, tylko my. Nagle słyszymy: uuuuu, uuuu.

Przyspieszamy kroku, prawie biegniemy.

– Uuuuu, Uuuuu, Uuuuuuu – głos rozlega się coraz głośniej i dobiega do nas ze wszystkich stron. Stajemy przerażone!

– Uuuuuu – ten głos rozlega się teraz bardzo blisko nas!

Nagle zza krzewu jałowca wybiega w naszym kierunku…. roześmiany wujek Janusz.

– Janusz! – dobiega do nas Bogusia. – To wcale nie jest śmieszne! Bardzo przestraszyłeś dziew­czyny.

Gdy dociera do nas, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, wybuchamy śmiechem.

– Wujku, jak to zrobiłeś, że głos dochodził do nas ze wszystkich stron – pytam, rozglądając się.

– To echo! Gdy ryknąłem „uuu”, dźwięk mojego głosu odbił się od ścian lasów, górskich zboczy, skał i powrócił do nas.

– Chodźmy lepiej na te naleśniki – mówi zdecydowanym głosem ciocia Bogusia. Jest jeszcze trochę zdenerwowana na wujka za ten żart.

Po wysłuchaniu opowiadania rodzic zadaje dziecku pytania:

  • Dokąd pojechała Ada z rodziną?

  • Narysuj w powietrzu, jak wyglądają pagórki, wyższe wzniesienia, wysokie góry.

  • Jakie góry zobaczyli przez okno rankiem?

  • Dokąd po­jechali na wycieczkę?

  • Co chciała zrobić mama, gdy zobaczyła jezioro?

  • Jaki dźwięk Ada usłyszała na ścieżce?

  • Kto to był?

  • Co należy zrobić, gdy usłyszy się dziwny dźwięk lub zobaczy dzikie zwierzę?

 Rozmowa na temat bezpieczeństwa w kontaktach ze zwierzętami w czasie wakacji.

3. „Zabawa w echo” – zabawa dźwiękonaśladowcza.

Dziecko stoi pośrodku pokoju. Rodzic wypowiada poszczególne słowa: echo, góry, woda, Tatry.  Dziecko po kolei wymawiają te słowa coraz ciszej – od krzyku do szeptu.

4. „Bezpieczeństwo w górach” – bajka edukacyjna.

5.  Zajęcia plastyczne  „Co przypomina ci ta  plama”.

Rodzic proponuje dziecku zabawę z farbami. Dziecko  zagina kartkę, w zagięciu umieszcza trochę farby, zagina kartkę ponownie, ściskają ją i rozkłada. Palcem roz­ciera plamę, aby otrzymać to, co sobie wyobraziło.

Wtorek, 23 czerwca: Gdzie woda jest słodka, a gdzie słona?

1. „Skarby w wodzie” – zabawa sensoryczna.

Rodzic przygotowuje miskę z wodą i różnymi przedmiotami, które moż­na znaleźć w wodzie: muszle o różnych kształtach, patyki, kamienie. Dziecko, z zawiązanymi chustką oczami, wkłada ręce do miski i dotyka znajdujących się tam przedmiotów. Mówi jakie skarby znalazł w wodzie. Zabawa trwa, dopóki dziecko nie wyłowi wszystkich skarbów.

2. „Gdzie woda jest słodka, a gdzie słona?” – rozmowa na temat rodzajów wód w zbiornikach wodnych na podstawie doświadczeń dzieci i opowiadania  „Letnie opowieści – zabawy w wodzie”.

 

Znów jestem na Mazurach nad jeziorem u kuzynów – Roberta i Kasi. Może pamiętacie, że ba­wię się tu z grupą chłopaków: Maksem, Leonem, Klaudiuszem, Dawidem. Obudziłam się, leżę i myślę, co będziemy dziś robić…

– Ada, ty śpiochu! Wstawaj! – krzyczy Maks, pukając w szybę tuż nad moim łóżkiem.

– Już idę! – mówię, uchylając okno. Przed moją przyczepą stoi cała nasza ekipa.

– Idziemy nad jezioro – mówi Leon, trzymając w ręku wiadro.

– Co będziemy robić? – pytam.

– Zobaczysz.

Schodzimy na pomost, gdzie Robert, Paweł i pan Rysiek szykują wędki. Chłopaki podwijają wysoko spodnie i wchodzą do wody. Odgarniają piasek i pokazują mi coś szarego. To glina, którą wyciągamy z wody i wrzucamy do wiadra. Siadamy na pomoście i robimy z niej różne rze­czy – kubeczki, serca, wałki, które ozdabiamy kolorowymi kamykami. Zanosimy nasze wyroby i kładziemy wokół ogniska, by wysuszyły się i wypaliły.

– A teraz robimy kule z gliny i zobaczymy, kto rzuci najdalej! – woła Maks. Robimy stosy kul i rzucamy.

– Najdalej rzucali Klaudiusz i Maks – oceniają panowie z wędkami.

– A teraz wskakujemy do wody – chłopaki zdejmują spodnie i bluzki i w kąpielówkach wcho­dzą do wody.

– Nie chlapcie! – wołam, przecierając oczy. Powoli wchodzę do wody, a chłopaki ze wszyst­kich stron nacierają na mnie i obiema rękami rozchlapują wodę. Wtedy potykam się o kamień, przewracam. Robert szybko podbiega, bierze mnie na ręce i grozi chłopakom.

– Ech, ech, ech – kaszlę, bo woda dostała mi się do gardła.

– Ta woda wcale nie jest słodka, ona nie ma smaku – mówię zdziwiona.

– Tak mówi się na wodę, która jest w jeziorach, stawach, rzekach. Tylko taką wodę mogą pić zwierzęta – tłumaczy mi Paweł.

– A słona?

– Słona jest w oceanach i morzach – dodaje pan Rysiek.

– Tak, to prawda, bo jak fala przewróciła mnie, zachłysnęłam się wodą morską i aż drapało mnie w gardle od soli, a oczy mama obmywała mi wodą z butelki.

– Ada, czy ty musisz się ciągle przewracać i próbować, jaka jest woda? – śmieją się chłopaki.

Jeszcze długo bawimy się w wodzie. Pływamy przy brzegu w rękawkach, na dmuchanych kółkach, deskach. Obserwujemy pływającą ławicę maleńkich rybek i rodzinę łabędzi. Nosimy piasek i wodę do piaskownicy, która jest tuż przy brzegu. Próbujemy puszczać kaczki na wodzie, ale nie wychodzi nam to jeszcze.

Po obiedzie robimy małe łódeczki z połówki orzecha. Wkładamy do środka trochę gliny i wbijamy w nią wykałaczkę z nabitym na nią liściem. Kładziemy się na brzuchu na pomoście, spuszczamy łódki na wodę i dmuchamy, aby popłynęły daleko.

– Moja najdalej! – woła Maks.

– Nie dmuchajcie tak mocno, bo moja łódka chwieje się i zaraz się przewróci – mówię zde­nerwowana.

– Tak jak ty dziś rano, przewróci się i zachłyśnie słodką wodą – śmieją się chłopaki.

Wieczorem dorośli siadają przy ognisku. Na grillu robią kolację: pieką mięsa, kiełbaski, za­piekanki, warzywa posypane przyprawami. Palce lizać!

– Ada, nie jedz tyle, bo nie będziesz miała siły biegać i przegrasz – mówi Leon, wkładając do buzi kolejna kiełbasę.

– Jeden, dwa, trzy…. – liczy Maks, bo już bawimy się w chowanego. Teraz, gdy jest ciemniej, łatwiej się schować.

–…Dziesięć! Szukam!

Siedzę cicho, schowana za najbliższym drzewem i szukam okazji, żeby wyskoczyć i się zakle­pać. Myślę, co jutro będziemy robić…

 

Po przeczytaniu opowiadania rodzic zadaje dziecku pytania:

  • Dokąd pojechała Ada?

  • Co tam robiła?

  • Co się stało, gdy chłopaki ochlapali Adę?

  • Na wodę, która jest w jeziorze, mówimy, że jest słodka. Gdzie jeszcze jest słodka woda? (w rzece, w kranie)

  • Gdzie jest słona woda? ( w morzu, w oceanie)

  • Dlaczego jest słona? (Morza i oceany mają ogromną powierzchnię, która stale paruje. Woda paruje, ale sól jest za ciężka i zostaje więc pozostała woda robi się coraz bardziej słona. Jest tak słona, ze nasze języki czują tą sól. W krajach ciepłych gdzie morza bardziej parują wody są bardziej słone.)

  • Jaka woda jest w kałużach?

  • W co jeszcze bawi­ły się dzieci na Mazurach?

  • O czym należy pamiętać, gdy bawimy się w wodzie?

3. "Boogie woogie"– zabawa ruchowa z piosenką:

4. „Gdzie można to znaleźć?” – karta pracy nr 50.

Dziecko wykonuje ćwiczenia wspomagające rozwój grafomotoryczny.  Rodzic rozmawia z dzieckiem o doświad­czeniach z  pierwszego ćwiczenia, gdzie dotykiem sprawdzało, co jest w wodzie. Wymienia te przedmioty. Wypowiada się o tym, co można znaleźć w lesie, w parku. Wykonuje KP2.50.

Środa, 24 czerwca: Co zrobię, gdy się zgubię?

1. „ Letnie opowieści – na plaży”  – wprowadzenie do tematu dnia. Uświadomienie dzieciom niebezpieczeństw, mogących przytrafić się w czasie wakacji i sposobów radzenia sobie z nimi.

Jest lato, gorąco, a my jesteśmy na plaży. My, to znaczy moi rodzice, brat, siostra i ja Ada. Roz­kładamy się nad samą wodą. Tata i ja robimy piękny zamek z piasku – z fosą, mostem zwodzo­nym i czterema wieżami. Mateusz i Karinka grają w piłkę plażową. Później biorą materac i idą do wody. Leżą na brzuchu i ruszają rękami w wodzie, by odpłynąć od brzegu. Mama, mimo że zaangażowana jest w treść czytanej książki, nagle zrywa się i krzyczy. My z tatą wstajemy i patrzymy, jak materac z Matim i Karinką szybko się oddala. Ratownik też to zauważa i głośno gwiżdże. Moje rodzeństwo odwraca się, zawraca materac i płynie już w naszym kierunku.

– Patrzyliśmy w tę stronę, w którą płynęliśmy. Gdy usłyszeliśmy gwizdek i odwróciliśmy się, byliśmy zdziwieni, że jesteśmy tak daleko – tłumaczy się Mateusz.

– Nie przypuszczaliśmy, że tak szybko oddalimy się od brzegu – mówi zdyszana Karinka.

Kładą się na kocach, a ja bawię się zamkiem z piasku. Podchodzą do mnie dzieci, których rodzice leżą koło nas.

– Jaki piękny zamek! Możemy się z tobą pobawić?

Kiwam głową. Najstarsza dziewczynka – Kaja, przynosi wodę w wiaderku i dolewa do fosy. Wtedy chłopcy – Dominik i Alek, kładą patyki. Obserwujemy, jak płyną. Woda wsiąka w pia­sek, patyki nieruchomieją.

Po chwili zabawy dzieci podchodzą do swoich rodziców. Kaja bierze pieniądze i cała trójka idzie kupić lody. Lodziarz oddala się, więc dzieci podbiegają do niego. Z lodami w dłoni rozglą­dają się dookoła. Kaja przeciera dłonią oczy, pewnie płacze. Bierze Dominika i Alka za dłonie. Nie wie, w którą stronę iść, ale trzyma mocno chłopców, by nie zgubili się w tym tłumie ludzi, koców, materacy.

– Mamo, te dzieci, z którymi się bawiłam, zgubiły się. Nie wiedzą, w którą stronę wrócić do rodziców – pokazuję dłonią miejsce, w którym stoją.

Mama szybko rusza na pomoc. W kilku susach pokonuje odległość do dzieci. Przykuca, coś mówi, uśmiecha się i wskazuje dłonią nasze stanowisko. Ja z daleka macham do nich ręką. Kaja rozchmurza się i pewnie idzie do rodziców.

 

Po przeczytaniu opowiadania rodzic zadaje dziecku pytania:

  • Dokąd wyjechała Ada z rodziną?

  • W co bawiły się dzieci?

  • Co się sta­ło, gdy Mateusz i Karinka pływali na materacu?

  • Co zrobili, gdy usłyszeli gwizdek ratownika?

  • Kto podszedł do Ady, aby pobawić się zamkiem z piasku?

  • Co się stało, gdy dzieci poszły kupić lody?

  • Co trzeba zrobić, gdy zauważymy, że zgubiliśmy się na plaży?

  • Co powinniśmy powiedzieć ratowni­kowi?

  • Czy kiedyś byliście w podobnej sytuacji?

Dziecko przypomina sobie swój adres zamieszkania.

2. Zabawy ruchowe przy piosence „Niech żyją wakacje”:

3. „Bezpieczeństwo dzieci nad wodą”– bajka edukacyjna:

4. Zajęcia o emocjach – przerażenie związane ze zgubieniem się. Słuchanie wierszyka „Zagubiona córka” i rozmowa na jego temat.

 

Wybraliśmy się z mamą i tatą                                       

na wyjątkową wycieczkę.

Zwiedzamy krakowską starówkę,

ale zaraz, chwileczkę...

Tata tuż obok mnie robił zdjęcia.

Mama szukała pamiątek w sklepiku.

Ja przyglądałam się kamienicom,

a jest ich tu chyba ze sto, bez liku.

I nagle rozglądam się wokół,

na plecach mam gęsią skórkę,

bo moi cudowni rodzice

zgubili własną córkę.

Albo ja się zgubiłam,

właściwie już nie wiem sama.

Jestem naprawdę przerażona.

Ratunku! Gdzie jest mama?

Co robić? Strach mnie obleciał...

Tętno mi przyśpieszyło.

Uwierzcie mi, w tym momencie

do śmiechu mi wcale nie było.

Stanęłam w miejscu i stoję,

stoję, stoję i czekam.

Proszę, niech rodzice mnie znajdą...

Już będę się pilnować, przyrzekam!

I nagle z ulgą zauważam,

że biegnie do mnie mama,

a tata już mi przypomina:

Nie odchodź nigdzie sama!

Rodzic rozmawia z dzieckiem na temat wiersza:

  • Gdzie wybrała się dziewczynka z rodzicami?

  • Co przy­darzyło się dziewczynce?

  • Jak się czuła dziewczynka, gdy się zgubiła?

  • Co poczuła dziewczynka, gdy odnaleźli ją rodzice?

  • Jak powinnaś (powinieneś) się zachować, gdy się gdzieś zgubisz?

  • Jak myślisz, czy czułabyś ( czułbyś) się podobnie, gdybyś  zgubiła (zgubił) swoich rodziców?

5. Ćwiczenie z księgą emocji. Dziecko układa historyjkę obrazkową pasującą do treści wiersza. Opowiada, co się po kolei wydarzyło.

6. „Wakacje nad morzem” – karta pracy nr 51. Dziecko opowiada, co przedstawiają ilustracje. Odnajduje na nich takie same elementy.

Czwartek, 25 czerwca: Żegnamy przyjaciół.

1. Ćwiczenia z liczeniem „W podskokach”:

2. „Żegnamy przyjaciół!” – rozmowa na temat przygotowań do wakacji na podstawie doświadczeń dzieci, karty pracy nr 52 i opowiadania o naszych bohaterach – „Walizka”.

 

Wczoraj wszyscy się ze sobą żegnaliśmy. Wszystkie dzieci. Helcia, Bartek, Kosma i Paskal. I wszyscy żegnali się z naszą kochaną panią Kasią. Wiecie dlaczego? Wczoraj był ostatni dzień w przedszkolu. Ostatni dzień przed wakacjami. Było bardzo miło. Pani puszczała muzykę z na­szej ulubionej płyty i były tańce, a potem było karaoke. To taka zabawa w prawdziwych piosen­karzy. Pani puszcza taką specjalną płytę. Są na niej piosenki, ale bez słów. Tylko muzyka, a my śpiewamy sami. Ale nie było tak fajnie, jak zawsze, bo troszkę byliśmy smutni. Ja wiem, zdarzało się, że nie chciałam iść do przedszkola. Innym też się nie chciało, ale tak naprawdę to bardzo się polubiliśmy, a teraz długo nie będziemy się widzieć. Dlatego troszkę było nam markotno. Ale po wakacjach znów się spotkamy.

My jedziemy na wakacje do cioci Hani, do Jantara. To takie malutkie miasteczko nad mo­rzem. Ładnie się nazywa – Jantar. Tatuś mówi, że bardzo dawno temu tak się mówiło na bursz­tyn. Tam jest chyba dużo bursztynów. Jak znajdę, to największy dam mamusi. A drugi dam babci. I Michałowi też dam. Ciocia ma domek prawie nad morzem. Trzeba tylko przejść przez lasek na wydmie i już jest plaża. Wezmę mojego dmuchanego rekina i rękawki. Tata powiedział, że mnie nauczy pływać. Już nie mogę się doczekać. Michaś też dziś wyjeżdża z dziadkiem i bab­cią. Jadą w góry. Jego mama i tata przyjadą później.

Wieczorem pakowaliśmy nasze rzeczy. Dużo tego było, bo jedziemy wszyscy. Mama i tato, dziadek z babcią i ja. – Jedziemy na dwa tygodnie, a może być różnie. Musimy więc tak się spakować, wziąć tyle ubrań i butów, żeby nas pogoda nie zaskoczyła. – Mama zawsze myśli o wszystkim. – A ile to jest dwa tygodnie? – Spytałam. – Wystarczy, żebyśmy wszyscy wypo­częli i zdążyli zatęsknić za domkiem – mama uśmiechnęła się do mnie i pogłaskała po głowie. Ja to chyba już trochę tęsknię, bo bardzo lubię mój pokoik i moje zabawki. Najchętniej to bym je wszystkie zabrała ze sobą, ale tata mówi, że nie zmieszczą się do bagażnika i że musimy od siebie odpocząć. Moje zabawki i ja. To trochę dziwne, bo ja się nigdy nie męczę moimi lalkami. Klocki też się nie męczą.

– Tak się tylko mówi. Jak trochę zatęsknisz do nich, to po powrocie z większą radością bę­dziesz się nimi bawić – powiedziała mama i pozwoliła mi zabrać tylko jedną lalkę – Sandrę, mojego dinozaura, książeczki z obrazkami , kolorowanki i kredki. Nie szkodzi, mam przecież wiaderko i łopatkę. Będę robić babki z piasku, a może zbudujemy z mamą pałac dla Sandry. No i pływanie na rekinie.

Od samego rana zaczęło się. Znieśliśmy bagaże na dół. Misiek z dziadkami już tam był. Za­częliśmy się ganiać dookoła naszych samochodów. – To ja wsiadam do tego! –A ja do tego .– To ja tutaj. – No to ja tutaj – to wsiadaliśmy, to wysiadaliśmy. – Dzieci! Kończymy tę zabawę. Komu w drogę, temu czas. Pożegnajcie się. Ruszamy – zarządziła mama – tylko samochodów nie po­mylcie.

– Oj mamo! Przecież nasz samochód jest niebieski, a Michałka czerwony – powiedziałam, gramoląc się do swojego fotelika. Nasi rodzice pożegnali się jeszcze raz, tata zapiął pasy w moim foteliku. Ja siedzę z tyłu, więc jeszcze chwilę machałam Miśkowi przez tylną szybę. Tata też zapiął pasy i ruszyliśmy. Jak tylko wyjechaliśmy na autostradę, słońce zaraz się schowało za chmury. A potem zrobiło się ciemno i zaczął padać deszcz. – Oho! Chyba trzeba będzie wyjąć jakieś ciepłe ubrania, bo jak tak dalej pójdzie, to może się nieźle ochłodzić. Żeby nam się czasem Michasia nie przeziębiła – zatroskała się babcia.

– To się dobrze składa, bo musimy zajechać na stację benzynową. Jak się teraz zatrzymamy, to nie będziemy musieli tankować aż do samego Gdańska – tata był zadowolony. Wjechaliśmy na stację, tata otworzył bak i zaczął wlewać paliwo. Mama z babcią podeszły do bagażnika. –Michasiu, chcesz sweterek z wyścigówką czy bluzę z piłkarzem? – mama się roześmiała. – Oooo! A co to? – moja walizka była otwarta, ale zamiast moich sukienek i spódniczek i mojego ulubio­nego różowego dresiku były jakieś chłopczyńskie spodnie i buty. – To Michała!– krzyknęłam.

No ładnie! Wszystko jasne, pomyliliśmy walizki. Kiedy wszystkie bagaże były już na dole, to nawet się śmialiśmy, że są takie same. – I co teraz? – łezki same popłynęły. – Przecież nie będę w tym chodziła – pokazałam na plamkowe spodnie Michała. – Zaraz coś poradzimy – dziadek wyjął komórkę. – Może nie ujechali daleko. Halooo! Karol? Daleko jesteście? Ach taaak? – dzia­dziuś uśmiechnął się tajemniczo. – Też się zatrzymaliście i już wiecie? – odetchnął z ulgą – To co? Za pól godziny pod domem? To do zobaczenia.

I wszystko się dobrze skończyło. Teraz już siedzimy u cioci Hani na werandzie i popijamy pyszny kompot z rabarbaru. Przed kolacją pójdziemy na spacer na plażę. Założę mój różowy dresik i sandałki z biedronką. – Obejrzymy zachód słońca, a potem spać – tato przeciągnął się – to był dzień pełen wrażeń. Musimy dobrze wypocząć, bo jutro rano czeka nas ciężka praca – zrobił poważną minę.

– Jak to? Przecież miały być wakacje – poczułam, jak mi się buzia układa „w podkówkę”. Tata od razu zobaczył i szybciutko mnie przytulił. – No przecież budowanie zamków z piasku to „cięęężka” robota, co nie?. – Taaaak – zawołałam, szczęśliwa, że tatuś z tą pracą tylko sobie tak zażartował.

Już wakacje za pasem

skwarne słońce nad polem.

Zatęsknimy też czasem

za naszym przedszkolem.

Rodzic rozmawia z dzieckiem na temat opowiadania, a następnie wykonuje kartę pracy nr 52.

Dziecko ogląda ilustra­cję i mówi, czym będą podróżować w czasie wakacji osoby przedstawione na obrazku.

3. Taniec do piosenki „Niech żyją wakacje”:

4. „Lato” – malowanie kulkami z waty.

Dziecko maluje kulkami z waty i farbami na kartce A4. W tle słychać utwór „Lato” Antonio Vivaldiego.

Piątek, 26 czerwca: Będę o Was pamiętać!

1. Zabawa ruchowa „Bierzemy misia w teczkę jedziemy na wycieczkę”.
Rodzic mówi: wyobraź sobie, że za chwilkę wybieramy się na długą wycieczkę. Najpierw musisz zapakować nasz niewidzialny pleckach, w potrzebne nam rzeczy: zabieramy, ubrania, buty, jedzonko, aparat i lornetkę. Uwaga wyruszamy najpierw jedziemy w góry, musimy się na nie wspinać. Mamy bardzo ciężki plecak, wiec dużo nas to sił kosztuje. Teraz nad morze, musimy przepłynąć kawałek (należy naśladować ruchem, tak jakby wykonywało się te czynności). Następny przystanek to wieś, kosimy trawę i karmimy koniki i krówki (dziecko naśladuje ruch koszenia trawy –( rodzic demonstruje). Po takiej wycieczce wracamy do domu, zdejmujemy ciężki plecak i kładziemy się na dywanie i głęboko oddychamy (w tle słychać szum fal).

2. „Będę o Was pamiętać!” – rozmowa na temat powodów wysyłania listów i kartek pocztowych na podstawie doświadczeń dzieci i opowiadania  „Letnie opowieści – listy i pocztówki.”

 

Właśnie siedzę na balkonie. Mama położyła na posadzce koc, przyniosłam zabawki, poduszki. Bawię się dobrze, choć tęsknię za moimi koleżankami i kolegami z przedszkola. Słyszę szczeka­nie psa i patrzę na dół.

– Mamo, idzie do nas pan listonosz! Czy mogę zejść i spytać, czy ma coś dla nas?

– Chodź, Aduniu, pójdziemy razem.

Za chwilę wracamy z kupką listów, kartek, ulotek reklamowych, druków. Przeglądam kolo­rowe widokówki, odwracam je i widzę znajome litery: A…D…A

– Mamo, ta karta jest do mnie, i ta też, i ta. Nawet list jest do mnie!

Idę ze swoją korespondencją na balkon. Rozkładam ją na kocu i liczę, ile mam pocztówek: 1… 2… 3… 4 i list. To ile razem? Pięć!

Najpierw biorę list. Po drugiej stronie koperty, na trójkątnej klapie jest napisane: KA… RO… LI… NA. Czytam jeszcze raz. Te literki przecież znam, a nie mogę ich złożyć. Czytam szybciej początek i już wiem! Ten list napisała Karolina.

– Mamusiu! Karolina przysłała mi swoje zdjęcie, jak pływa w dmuchanym różowym kółku – flamingu! – wołam do mamy po otwarciu listu.

Razem z mamą próbujemy odszyfrować rysunki, które narysowała na kartce. Co chciała mi przekazać?

– Tu widać dwie dziewczynki pływające w basenie, a wokół nich serduszka. Już wiem, pewnie chciałaby, abyśmy poszły razem do parku wodnego, i że bardzo mnie lubi! – domyślam się.

– Pójdziemy tam razem, mamo, proszę!

– Dobrze, już dobrze, córeczko! – mówi mama, a ja mocno ją ściskam za szyję.

– Doskonale radzisz sobie z czytaniem swojej poczty.

Mama idzie do kuchni, a ja rozszyfrowuję dalej.

Czytam, od kogo jest widokówka ze zdjęciem gór: K… U… B… A. To łatwe: Kuba. Naryso­wał dziewczynkę w zielonej czapce i chłopca z opaską na jednym oku. Już wiem – z Kubusiem zawsze bawiłam się w Piotrusia Pana. Pewnie tęskni za mną (w rogu narysował czerwone serce) i wspomina naszą zabawę.

Pocztówka z widokiem morza jest od: A… G… A – oczywiście od Agi. Agnieszka mówiła mi, że jedzie nad morze. Narysowała huśtawki i zjeżdżalnie. Często razem bawiłyśmy się na pla­cyku. Napisała też jakieś cyfry w serduszku. To pewnie numer telefonu jej rodziców. Poproszę mamę i do niej zadzwonię.

Biorę do ręki kartę z rysunkiem psa na hulajnodze i już wiem, od kogo ona jest. Odwracam i czytam: K… A… C… P… E… R. Tak, zgadłam – od Kacpra. On uwielbia jeździć na hulajno­dze i się wygłupiać. Po drugiej stronie narysował: niebieskie fale, żaglówkę z sercem na maszcie i chłopca. Już wiem, pewnie pływał łódką.

Ostatnia widokówka przedstawia las i domek. Odwracam i czytam: K… A… M… I… L… A. To od Kamili! Na tej stronie są cztery małe rysunki w kwadracikach: grzyby, wiewiórka, poziomki, serce. Już wiem, co to znaczy.

– Mamusiu, napisali do mnie Karolina, Aga, Kuba, Kacper, Kamila. Wszyscy mnie lubią i tęsknią za mną!

– Teraz już wiesz, jak przyjemnie jest dostawać listy i pocztówki.

– Wiem! Teraz biorę kredki i odpisuję im. Na pewno często użyję czerwonego koloru.

 

Po przeczytaniu opowiadania rodzic zadaje dziecku pytania:

  • Kogo zauważyła Ada, gdy bawiła się na balkonie?

  • Co on przyniósł?

  • Od kogo Ada dostała list, a od kogo pocztówki?

  • Co pisały do niej dzieci?

  • W jaki sposób pisały dzieci?

  • Po co piszemy listy i kartki?

  • W jaki jeszcze sposób można do siebie pisać?

  • Czy kiedyś dostałaś ( dostałeś) list lub pocztówkę?

 

3. Zabawy z piosenką „Bezpieczne wakacje”:

4. „Wakacyjna pocztówka” – praca z Wypychanką nr 56.

Dziecko wybiera pocztówkę przedstawiającą góry lub morze, wypycha ją, koloruje i dorysowuje, co chce. Po ukończonej pracy podchodzi z kartą do rodzica, który wpisuje adres przedszkola. Rodzic objaśnia mu, gdzie jest napisany adres i kto jest adresatem (wszyscy). Wyjaśnia, że dziecko weźmie ze sobą te kartę na wakacje i na pustym miejscu narysują swoje wspo­mnienia. Aby widokówka dotarła do przedszkola, należy nakleić w prawym górnym rogu znaczek i wrzucić kartę do skrzynki pocztowej. Gdy rozpocznie się nowy rok przedszkolny, wszyscy zbiorą się razem i nauczyciel przeczyta i pokaże nadesłane przez dzieci wiadomości.

kwiaty.jpg

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że życie składa się z powitań i pożegnań.

To zdanie możemy z pewnością przytoczyć dzisiaj.

Nie tak dawno witaliśmy się - był wrzesień i dzieci przyszły po raz pierwszy do naszego przedszkola.

A dziś już nadszedł czas pożegnania. 

 

Ten wspólny rok minął nam bardzo szybko.

Było wiele zabawy i nauki, było mnóstwo wspaniałych chwil.

Przedszkole stało się dla dzieci drugim domem.

Mamy nadzieję, że wszyscy będziemy wspominać te wspólne miesiące z uśmiechem na twarzy.

 

Dziękujemy Wam drogie Dzieci - za codzienny uśmiech i radość jaką nas obdarowywałyście,

za entuzjazm i spontaniczność, za to, że mogłyśmy się tyle od was nauczyć przez cały ten rok.

 

Drodzy Rodzice gratulujemy Wam tak wspaniałych dzieci.

Życzymy wam pociechy i zadowolenia z Waszych dzieci w przyszłości,

a Wam drogie dzieci życzymy wspaniałych wakacji!

 

 Dziękujemy!

bottom of page