Zespół Szkolno-Przedszkolny
Przedszkole w Stopnicy
Środa, 25 marca: Wielki garnek pogody
-
Uczymy się zjawisk wystepujących w pogodzie: Memory ze składnikami pogody - kliknij tutaj.
-
Czytamy wierszyk "Marzec" Joanny Kulmowej. Przed przeczytaniem wierszyka wspólnie przygotowujemy małe obrazki z narysowanymi składnikami pogody: wiatr ciepły, wiatr chłodny, chmury, słońce, śnieg, deszcz. Gdy dziecko usłyszy nazwę składnika, wrzuca obrazek do garnka.
Marzec ma ogromny garniec.
Mieszka w nim przez całe noce,
wieje w garncu nieustannie,
syczy coś i bulgocze.
– Powiedz, Marcu,
co masz w garncu?
– Mam składniki różnorodne:
wiatry ciepłe, wiatry chłodne,
chmury, słońce, śnieg i wodę –
z nich przyrządzam Wam pogodę.
Próbujemy rozmawiać na temat wiersza:
O kim jest wiersz?
Co dzieje się w marcowym garnku?
Co znajduje się w marcowym garnku?
Co to znaczy „W marcu jak w garncu”?
3. Zabawa z pokazywaniem do piosenki "Deszczyk pada".
Deszczyk pada, deszczyk pada, (podnosimy ręce w górę i opuszczamy ruszając palcami)
wieje silny wiatr (machamy rękami nad głową) x2
Błyskawica (klaśnięcie)
grzmot (tupnięcie nogą) x2
a na niebie kolorowa tęcza (rysujemy tęczę oburącz z góry na dół)
4. Rysujemy po śladzie - ćwiczenia grafomotoryczne.
Czwartek, 26 marca: Wędrówka kropelki
-
Eksperymantujemy z wodą: osoba dorosła wstawia wcześniej czajnik z wodą. Dziecko siedzi przy stole, kładziemy przed nim na stoliku słoiki lub szklankę. Bardzo ważne jest, by zwrócić dziecku uwagę na zasady bezpieczeństwa, gdyż zabawa będzie przeprowadzana z gorącą wodą. Osoba dosrosła nalewa do naczynia gorącą wodę i przykrywa go talerzykiem. Para wodna z gorącej wody skrapla się i w ten sposób powstają kropelki „deszczu”. Można podnieść talerzyk i pokazać dziecku skroploną parę. Tak, jak z chmury po pewnym czasie pada deszcz, przechylamy talerzyk, aby do słoika spadły krople wody. Po przeprowadzeniu zabawy należy zachęcić dziecko do wypowiedzi na temat zaobserwowanych zjawisk, próbujemy uzupełnić jego wiedzę.
-
Czytamy opowiadanie Wędrówka kropelki Tomasza Kruczka
(Po kliknięciu na słowa zaznaczone na czerwono pojawią się obrazki)
Mieliśmy dzisiaj iść na plac zabaw, ale nic z tego nie wyszło. A wszystko przez deszcz. Po śniadaniu, gdy tylko założyliśmy kurtki, czapki i buciki i ustawiliśmy się grzecznie do wyjścia, zaczęło padać. Przedtem świeciło piękne słońce i wszystko wkoło pachniało wiosną. A tu nagle nadleciały wielkie ciemne chmury, zasłoniły niebo i z góry poleciały mokre ciężkie krople. Pomyślałem, że dzisiaj chyba nie lubię deszczu. Tyle się napracowałem, żeby porządnie zapiąć buty. Inne dzieci
też nie wyglądały na zadowolone, a Karolinka miała taką minę, jakby zaraz miała się rozpłakać.
– No coś takiego – zawołała z uśmiechem pani woźna, patrząc na nasze smutne miny. – Chyba nie chcecie przyłączyć się do tych chmur, co? Tylko bez łez proszę, właśnie wytarłam podłogę!
Popatrzyliśmy na panią woźną i wszyscy, nawet Karolinka, przyrzekli sobie, że płakać nie będą. Przecież jesteśmy już duzi.
– Zapraszam do sali – zawołała pani. – Będziecie mogli się bawić. Z marcem tak to już jest, że raz pada deszcz, a raz świeci słońce.
Dosiadłem konia na biegunach i postanowiłem pojechać do najbliższego zamku, żeby do obiadu uratować przynajmniej jedną królewnę z łap groźnego smoka. Niestety, deszcz przedostał się także do krainy zabawy i tam też było wszystko mokre: zamek, wieża, królewna i smok. Koń bujał się coraz wolniej, aż wreszcie stanął, a ja patrzyłem, jak po szybie ślizgają się kropelki deszczu.
– Ciekawe, jak to jest, że pada deszcz – zagadnąłem do zabawek, ale żadna nie potrafiła mi odpowiedzieć.
– A ja wiem – powiedziała Karolinka, która właśnie podeszła do okna z konewką pełną wody dla kwiatów.
– A skąd wiesz? – spytałem zdziwiony.
– Kwiaty mi opowiedziały – odparła.
– Umiesz rozmawiać z kwiatami? – zdziwiłem się jeszcze bardziej.
– A co w tym dziwnego – odparła. – Przecież ty, Tomku, i Tola umiecie rozmawiać z zabawkami. A ja z kwiatami. Zresztą jak znasz mowę zabawek, to i kwiatów, i deszczu pewnie też. Ale pewnie nie słuchałeś, bo wolisz zabawki.
– A ty gdzie nauczyłaś się języka roślin? – spytałem zaciekawiony.
– W domu – powiedziała i podlała paprotkę. – Moi rodzice mają taką firmę, która sprzedaje rośliny do ogrodów i do parków. Ja cały czas bawię się wśród kwiatów i krzewów. I pomagam rodzicom, więc się od nich nauczyłam. A oni od dziadków, a ich dziadkowie od swoich rodziców. Mama mówi, że nasza rodzina od zawsze opiekuje się roślinami. (To chyba prawda, bo Karolinka w przedszkolu zamiast bawić się zabawkami woli podlewać kwiaty.)
– No a co z tym deszczem – spytałem?
– Sam zapytaj – odparła Karolinka z tajemniczym uśmiechem.
Gdy tylko kwiaty usłyszały nasze pytanie, wszystkie chciały natychmiast opowiedzieć nam o deszczu. I paprotka, i geranium, i fiołek, a nawet stary wciąż obrażony kaktus, który – jak mówiły pozostałe rośliny – niewiele o deszczu wie, bo przecież kaktusy mieszkają tam, gdzie deszczu prawie nie ma. Na to kaktus jeszcze bardziej się obraził, nastroszył igły i powiedział, że nic już nie powie, jak inni nie chcą.
– Przestańcie mówić jeden przez drugiego – poprosiła Karolinka – bo jak wszyscy mówicie naraz, to nic nie można zrozumieć.
Kwiaty umilkły.
– To jak jest z tym deszczem? – spytałem.
– Deszcz to woda – powiedział fiołek – i ta woda najpierw paruje z ziemi
Paruje i unosi się do góry.
– Tak jak gorąca herbata? – zdziwiłem się.
– Dokładnie tak – zaśmiała się paprotka – jakby cała ziemia była wielkim kubkiem herbaty.
– Tak, tak, tak – zaśpiewały kropelki na szybie.
– I co dalej? – spytałem.
– Później drobinki pary łączą się ze sobą, aż , z morza i z oceanu.powstają chmury. Jest ich bardzo, bardzo dużo.
– Tak, tak, tak – zaśpiewały kropelki.
– A później – dodało geranium – chmury płyną sobie z wiatrem po niebie, tak jak dzisiaj.
– I robią się coraz cięższe, i cięższe, aż wreszcie zmieniają się w deszcz, który kapie na ziemię, do mórz i oceanów, i na rośliny – dodała paprotka – i wszystko zaczyna się od nowa. Ciągle się tak dzieje. To parowanie i spadanie na ziemię. Kropelki ciągle wędrują w górę i w dół.
– Tak, tak, tak – zgodnie zaśpiewały kropelki płynące po szybie.
– Nawet czasem na pustynie – mruknął mniej już obrażony kaktus.
– A ty skąd to wiesz? – spytała Karolinka.
– Bo my, kaktusy, mieszkamy na pustyni. – odparł z dumą i nastroszył się kaktus. – Na pustyni też czasem pada.
– Bardzo ciekawe – powiedziałem – to prawda?
– Tak, tak, tak – potwierdziły kropelki.
– A jak jest zimno – dodała stojąca na biurku naszej pani gwiazda betlejemska – to zmarznięte kropelki zamieniają się w śnieg, tak jak na gwiazdkę.
– Czekałem, aż kropelki potwierdzą tym swoim ,Tak, tak, tak”, ale za oknem było cicho, bo deszcz przestał nagle padać i wyjrzało uśmiechnięte słońce. Tak to już w marcu bywa.
Kropla deszczu wciąż wędruje.
Wpierw się parą w górę wznosi
i z chmurami podróżuje,
w końcu z deszczem ziemię rosi.
Romawiamy na temat opowiadania:
Dlaczego dzieci nie wyszły na plac zabaw?
Kto opowiedział Karolince i Tomkowi o tym, skąd się bierze deszcz?
Gdzie Karolinka nauczyła się języka kwiatów?
Jak powstaje deszcz? Co dzieje się najpierw, co potem, a co na końcu?
Co dzieje się z kropelkami, gdy jest bardzo zimno?
Pokażcie jak kropelki w postaci pary wodnej unoszą się. Następnie pokażcie jak kropelki w postaci deszczu opadają.
3. Puzzle - mini-gra online.
Piatek, 27 marca: Zimno – ciepło
-
Słuchamy wiersza Zimno – ciepło Joanny Kulmowej.
Chmurki to przyjdą, to uciekną.
Bawi się marzec w zimno – ciepło.
Zamrugał słońcem.
Chlapnął deszczem.
O! Ciepło! Cieplej! Szukaj jeszcze!
Deszcz pajęczynę cienką rozsnuł
i kapie jakby ze stu nosów.
Patrz:
Tutaj trawka już wyrosła.
Ciepło – gorąco – parzy – wiosna! -
„Co jest ciepłe, a co zimne?” – zabawa badawcza.
Kładziemy na stoliku potrzebne rzeczy: kostki lodu, ciepłą wodę w kubeczku, łyżkę metalową, termofor z ciepłą wodą itp. Odwołuje się do doświadczeń dzieci – pozwalamy zgadnąć, czy te rzeczy są ciepłe czy zimne. Następnie pozwalamy dziecku dotknąć i określić, co jest zimne, a co ciepłe. Następnie prosimy by znalazło w domu inne rzeczy, które są zimne oraz ciepłe. Dziecko wskazuje (np. zimna szyba w oknie, metalowa klamka; ciepły kaloryfer). Jeżeli to możliwe, wskazujemy największe źródło ciepła – słońce, i nawiązujemy do zmian, jakie następują w okresie przedwiośnia, wiosny.
3. Bawimy się w „Ciepło – zimno” – przypominamy zasady zabawy. Dziecko wychodzi na chwilę z pokoju, rodzic chowa wybrany przedmiot i zaprasza z powrotem dziecko. Zadaniem innych domowników jest naprowadzenie osoby szukającej, posługując się poleceniami: Ciepło! Cieplej! Zimno! Zimniej!
4. Uczymy się pierwszej zwrotki piosenki Wstawaj! To już wiosna. Na początku czytamy tekst piosenki i naśladujemy ruchy, póżniej dokładamy melodię. Osłuchujemy się z piosenką i uczymy się słów poprzez wspólne śpiewanie i pokazywanie.
Wiosna się budzi, zima zasypia, (przeciągamy się, następnie kładziemy głowy na dłonie w geście zasypiania)
Bo w domu czterech pór roku (pokazujemy cztery place)
Jedno jest łóżko, jedna poduszka (kolejno wyliczamy, pokazując po jednym placu)
I jeden kubek do soku.
Gdy wiosna rześka zerwie się z łóżka (naśladujemy szybkie wstanie z łóżka)
I słońce wplecie we włosy, (naśladujemy zaplatanie warkocza)
Zima swą głowę wtuli w poduszkę (wtulamy głowy w dłonie)
I zamknie zmęczone oczy. (zamykamy oczy)
Wiosna, hejże ho! (śpiewamy i podskakujemy)
Zielonym skrzydłem da ci w nos. (machamy rękami jako skrzydłami)
Wiosna, hejże ho! (śpiewamy i podskakujemy)
Zapuka w serce: Czy jest tam ktoś? (naśladujemy pukanie)